poniedziałek, 9 stycznia 2012

Nie filozuj brachu

No i po Adwencie, po świętach Bożego Narodzenia, prawie po starym roku… Można by lakoniczno powiedzieć, że to upływ czasu i co poradzisz. Czas zacząć planować kolejny rok? Pewnie tak, planowanie to bardzo pożyteczna i poważna czynność. W końcu tak zarabiam na życie i nawet to lubię. To sprawdzony sposób na chociaż częściowe wywieranie wpływu na naszą przyszłość. Oczywiście te najprzyjemniejsze plany związane są z wakacjami zimowymi i letnimi, z wyjazdami na długie weekendy (tak obfite w kalendarzu na 2012 rok). I tak śmiało idziemy w przyszłość wspierani noworocznymi życzeniami składanymi przez przyjaciół w tą cezurową sylwestrową noc.
No ale mamy teraz takie niewiadomo co, te kilka dni między Świętami a Sylwkiem. Prawie, że rok się skończył a nowy jeszcze się nie rozpoczął. Czas dryfowania, jazdy na luzie? Trochę tak i bardzo to lubię.
Wsiadłem wczoraj za kierownicę mojego lekko niedoleczonego forestera i pojechałem po odrobinę dystansu do mojego Babadag, do sąsiedniej gminy, do Krakowian i Zaprężyna, do Głuchowa Dolnego i Pasikurowic. Jedzie się tam wąziutkimi asfaltami i bitymi drogami. Takie drogi lubię najbardziej. No i jak się już ma czas (obojętnie czy przeszły, teraźniejszy czy przyszły) i drogę (szeroką, wąską asfaltową lub polną) to prędkość łatwo wyliczyć. A że prędkość to wielkość wektorowa to naszą strzałkę możemy skierować w minione czasy lub ku przyszłości.


Gdzieś między Krakowianami a Węgrowem zjeżdżam na pobocze i nabijam fajkę aromatycznym Larsenem. Z kolejnymi pufnięciami powracają do mnie obrazy z ostatnich dni, z ostatnich miesięcy, z całego roku… (i tu zacząłem wypisywać te najważniejsze wydarzenia tego roku, te dobre i te trudne, kiedy trapiłem się zdrowiem najbliższych - każdy miał i takie, i takie). To jest nasze życie i nic na to nie poradzimy. Dzielnie brniemy przez nie korzystając z doświadczenia, ucząc się na błędach swoich i cudzych. To jak jazda w terenie. Generalnie duży fun, ale czasem tak się wpier…, że myślę po co mi to było. A po wszystkim doceniam zebrane doświadczenia. I dlatego warto jest pamiętać, rozpamiętywać, myśleć o tym co było. Coraz częściej przekonuję się, że refleksja przychodzi z wiekiem. I dobrze mi z tym. No bo gdzie tak gnać? Nie mam w sobie nieodpartej potrzeby posiadania ipoda dziewiątej generacji…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz